Mało zawodników, ale takiej rywalizacji w tym sezonie jeszcze w naszej klasie nie było. Myślę, że tak w skrócie można podsumować rajd Koszyc. Jedyne do czego można się przyczepić to kwestia niektórych os specjalnych. Chodzi o to, że organizatorzy w pewnym momencie zapomnieli o tym, że to rajd asfaltowy, a nie terenowy. Pierwszy odcinek pierwszego dnia to była masakra. Dziury po kolana, a kamienie wielkości piłki tenisowej i tak na 10 km. Reszta naprawdę fajnie. Dojazdówki trochę czasowo za dużo zapasu i opony stygną, ale ja wole takie rozwiązanie, niż lecieć na złamanie karku na pkc. Wygraliśmy klasę 8 w RSMP i Mistrzostwach Słowacji, choć szczęście nam sprzyjało na przykład w sytuacji, która trochę nas zmroziła.
Na przedostatnim 24 km oesie pod koniec odcinka po raz pierwszy w życiu pedał hamulca w padł w podłogę (paskudne uczucie) na dohamowaniu ze 150 km/h. Na szczęście poza asfaltem w gęstym lesie, a nie wiele jest takich miejsc, była zatoczka trawiasta. Miała ona może 5 m kwadratowych, ale była na wagę złota, bo zatrzymaliśmy sie 20 cm od drzewa. Przy okazji dziękuje Mirkowi Włodarczykowi i Markowi Kaczmarkowi, za sprawne udostępnienie przejazdu po tym, jak sami mieli defekt.
Start jest możliwy dzięki firmom:
GLOSS , GIERA przedsiebiortwo budowlane, MIASTO LESZNO, JUTOR dpd, KONSTRUKTOR Group, WAR
www.herbirajdy.pl